czwartek, 6 czerwca 2019

Wywiad z pisarzem Robertem Gałką


1.     O czym opowiada Pana książka?

„Hrabia” to historia życia młodego człowieka żyjącego w prowincjonalnym mieście. Heniek Duszański, główny bohater powieści, zarabia na życie jako „chłopak do wszystkiego”. Pilnuje koni na targu, pomaga handlarzom i gospodarzom. Heniek to półsierota, jego matka zmarła, gdy był dzieckiem. Wychowuje go ojciec, który po stracie żony, nie potrafiąc poradzić sobie ze stratą ukochanej osoby, popadł w alkoholizm. Przez przypadek Heniek poznaje dwóch złodziei. Mimowolnie pomaga im w przeprowadzeniu kradzieży. Wdzięczni złodzieje przyjmują go do swojej chewry. Heniek zaczyna się szkolić w trudnej sztuce kradzieży kieszonkowych. Zostaje karmannikiem. Uczy się również otwierać zamki i kłódki. Przechodzi twardą szkołę życia. Po wielu trudach i wyrzeczeniach zyskuje zaufanie i aprobatę chewry. Zostaje dopuszczony do poważnych kradzieży i włamań.
2.     Skąd pomysł na taki temat książki?
„Hrabia” jest historią poboczną cyklu powieści pt. „Skazaniec”. Autor „Skazańca”, pan Krzysztof Spadło na swej stronie internetowej wyodrębnił kilkanaście postaci występujących na kartach jego książek i zachęcił czytelników, by poprowadzili losy tych postaci w formie blogu. Ja wybrałem Hrabiego.
3.     Jak długo powstawała ta książka?
Historia ukazywała się początkowo w formie strony na Facebooku, którą zacząłem prowadzić w styczniu 2018 roku. Zabawa w pisanie powoli przerodziła się w pasję. Cotygodniowe posty zyskiwały coraz większe grono czytelników. Za sprawą mego serdecznego przyjaciela, który zgodził się prowadzić korektę, blog stał się o wiele bardziej profesjonalny. Zaowocowało to zaproszeniem na Targi Książki w Krakowie, gdzie autor „Skazańca” zaproponował mi wydanie powieści drukiem. Kolejne korekty i poprawki zajęły kilka miesięcy. W przeciągu roku powieść została ukończona i oddana do druku.
4.     Kiedy dzieje się akcja powieści?
Akcja książki rozgrywa się na początku XX wieku w Staszowie, rodzinnym mieście Heńka. Tom pierwszy „Hrabiego” kończy się w 1905 roku, w chwili przyjazdu głównego bohatera do Warszawy.
5.     „Hrabia” napisany jest wyjątkowym językiem. Czy może nam Pan o tym opowiedzieć?
Każda grupa społeczna czy zawodowa posługuje się specyficznymi dla niej zwrotami i słowami. Nie jest to nic niezwykłego. Nawet współcześni nastolatkowie używają tego typu zwrotów. Młodzieżowe „crush” czy „być we friendzonie” są równie specyficzne co „styrocznik”, „karmannik” czy „blatny”, słowa używane w świecie przestępczym tamtych lat. Język, którym posługują się bohaterowie Hrabiego jest ciekawy z kilku powodów. Polska znajdowała się wówczas pod zaborami obcych mocarstw. Zaborcy narzucali nam swoją mowę i obyczaje. Niezwykle silna na terenach polskich była społeczność żydowska. Żydzi stanowili w niektórych miejscach w Polsce większość narodową. Przestępcy, pragnąć ukryć swoje poczynania, używali specyficznej gwary. Była to wypadkowa języka polskiego, rosyjskiego i jidysz okraszona mnóstwem językowych nowotworów stworzonych przez blatną brać. Mowa waltarska, tak bowiem kiedyś nazywano przestępczą gwarę, dotrwała do naszych czasów. W niewiele zmienionej formie jest dziś używana wśród więźniów i ludzi z marginesu społecznego.
6.     Jakie są Pana literackie inspiracje?
Od najmłodszych lat interesowały mnie książki opisujące losy ludzi silnych i niezależnych. Do moich ulubionych autorów należą Sergiusz Piasecki i Urke Nachalnik. Pisarze ci, dzisiaj już praktycznie zapomniani, wydawali swoje powieści w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Ich życie nie było usłane różami. Sergiusz Piasecki zainteresował się pisarstwem, odsiadując wyrok w Świętym Krzyżu, najcięższym ówczesnym więzieniu. Nie była to jego pierwsza odsiadka. W przeszłości zajmował się przemytem towarów i narkotyków do Rosji. Był również szpiegiem na usługach II Oddziału Sztabu Generalnego. W młodości kradł wespół z mińskimi złodziejami.
Urke Nachalnik to więzienna ksywa Borucha Farbanowicza. Podobnie jak w przypadku Sergiusza Piaseckiego, jego talent literacki dostrzeżony został podczas jednej z licznych odsiadek. Nachalnik był zawodowym złodziejem włamywaczem. Większość swego życia spędził za więzienną kratą.
Ci dwaj bardzo nietypowi pisarze pomogli mi wniknąć w świat blatnych i fartowników. Można śmiało powiedzieć, że bez nich nie powstałby „Hrabia”.
7.     Jak zachęciłby Pan do przeczytania „Hrabiego”?
„Hrabiego” można porównać do Harrego Pottera. Tak samo jak on, Heniek jest sierotą. Nie może się odnaleźć, żyjąc u boku rodziny. Podobnie jak Potter, młody Duszański wstępuje do tajnej szkoły. Nie uczy się on jednak przedmiotów typowych dla Hogwartu. Zamiast eliksirów, obrony przed czarną magią czy transmutacji, Heniek poznaje tajniki doliny, klawisza i styrocznictwo. Nie miał profesorów pokroju Albusa Dumbledora czy Minewry McGonnagal. Jego uczyli przestępcy i złodzieje. Surowy Leon Tabakiera wprowadzał Heńka w trudną sztukę dojenia karmana. Maniek Oczko wykładał tajniki klawisza i obrazków. Zamiast okrutnych Dementorów, na młodego adepta doliny czyhali carscy żandarmi. Od swoich profesorów Heniek, podobnie jak Harry Potter nauczył się najistotniejszej rzeczy. Najważniejsze na świecie jest zaufanie pokładane w najbliższych przyjaciołach. Ono pozwala przejść przez życie i zwyciężyć każdą przeciwność.
8.     Czy trudno jest wydać książkę?
Paradoksalnie, samo napisanie książki okazało się proste, łatwe i przyjemne. Było to trochę jak rozmowa z przyjacielem. Jeśli autor wie, co chce przekazać czytelnikowi, nie sprawia mu to specjalnych trudności. Schody zaczynają się przy korekcie i redakcji – poprawkach czynionych w tekście. Jeśli autor przejdzie zwycięską ręką przez boje z redaktorem, pozostaje mu przekonanie wydawnictwa do tego, że jego powieść jest lepsza niż dziesiątki, jeśli nie setki tekstów napływających każdego dnia do ich siedziby. Uwierzcie mi, to o wiele trudniejsze niż transmutacja Parszywka w puchar (Harry Potter) czy zdojenie karmana (Heniek Duszański).
9.     Co powiedziałby Pan młodym osobom, które chciałyby pisać książki?
Krótko i zwięźle: PRÓBUJCIE! Nie ma piękniejszej rzeczy niż spełnienie swego marzenia. Chwila, w której autor bierze do ręki swą książkę przesłaną z drukarni, warta jest każdych wyrzeczeń i nerwów. To uczucie piękne i niepowtarzalne. Wasza ciężka praca i chwile zwątpienia zaowocują czymś, co wyróżni Was z tłumu ludzi i zostawi ślad w historii. Pomyślcie. Miną dziesiątki, może setki lat. Ktoś w Waszym wieku weźmie do rąk książkę, spojrzy na tytuł, zdjęcie autora na okładce i zainteresowany zacznie czytać… Wartka akcja Waszej książki wciągnie go bez reszty i zafascynuje. Opowie o niej przyjaciołom, będą wspólnie dyskutowali, sprzeczali się, zastanawiali, co by było, gdyby główny bohater postąpił inaczej…
Czy warto pisać książki? Odpowiedzcie sobie sami.



Słowniczek wyrazów trudnych:
Blatny - w gwarze złodziejskiej zawodowy przestępca, członek chewry.
Cherwa – w gwarze złodziejskiej grupa wspólników.
Dolina - w gwarze złodziejskiej kradzież kieszonkowa.
Fartownik - w gwarze złodziejskiej utalentowany złodziej.
Karmannik - w gwarze złodziejskiej złodziej kieszonkowy.
Klawisz - w gwarze złodziejskiej włamanie do mieszkania za pomocą dorobionych kluczy bądź wytrychów ( inne znaczenie to strażnik więzienny).
Stryrocznik - w gwarze złodziejskiej oszust karciany, szuler.





Pytania do wywiadu ułożyły członkinie Koła Dziennikarskiego,
 wywiad przeprowadziła Julia Obtułowicz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz