WYWIAD ZE STUDENTEM
PSYCHOLOGII
PIERWSZEGO ROKU
PSYCHOLOGII
PANEM MARCINEM WOLSKIM
„TOLERANCJA”
JUSTYNA: Co to jest tolerancja?
PAN MARCIN: Tolerancja to poszanowanie prawa do
odmienności poglądów, wyznania religijnego, stylu życia. Wyrozumiałość dla ludzi
odmiennych ode mnie, a żyjących, myślących i działających w sposób, który budzi
we mnie krytykę, czasem złość, bezradność. To wyrozumiałość dla siebie za to,
że popełniam, jak każdy błędy i mam prawo do przeżywania swojego życia zgodnie
ze swoimi wartościami.
JUSTYNA: Pana pierwsze skojarzenie ze
słowem tolerancja?
PAN MARCIN: Szacunek.
JUSTYNA:
Czy uważa się Pan za osobę tolerancyjną?
PAN MARCIN: Staram się okazywać ludziom szacunek i
zrozumienie dla ich odmienności. To nie jest proste. Mam w sobie sporo lęku
(czasem przeświadczenia o swojej wyjątkowości), krytycyzmu wobec życia w ogóle,
więc bywa, że niektóre postawy ludzi trudno mi tolerować (tak samo u
siebie). Trudno mi się czasami
powstrzymać od wejścia w dyskusję, która hm… przeważnie prowadzi donikąd, jeśli
moją intencją jest przekonanie do swojej racji – to już chyba jest na
pograniczu tolerancji. Sporym problemem jest wyrozumiałość dla zachowań, które krzywdzą innych – czy powstrzymanie wtedy od działania
jest tolerancją? A może obojętnością? Granica jest czasem płynna. Powtórzę za
Lechem Janerką (muzykiem) „Jestem tolerancyjny, ale nie mogę tolerować
nietolerancji”.
JUSTYNA: Czy rodzimy się tolerancyjni?
PAN MARCIN: Tolerancji uczymy się od małego.
Oprócz wartości przeżywanej w sobie, to także postawa, działanie, a czasami
powstrzymanie się od działania, weryfikują to czy naprawdę jestem tolerancyjny,
czy mi się tylko wydaje. Rodzice, szkoła to wzory, gdzie nabywamy umiejętności
poszanowania innych ludzi. Jeśli rodzice swoją postawą, czynami okazują
pogardę, wyszydzają, wyśmiewają się z innych (np. siedząc przed telewizorem) to jest
mała szansa, że dziecko będzie umiało poradzić sobie z taką trudną sytuacją jak
np. spotkanie z dzieckiem o innym kolorze skóry.
JUSTYNA:
Czyli bycie tolerancyjnym w dużej mierze zależy od wychowania?
PAN MARCIN: Oczywiście! Dzieci nabywają tej
postawy od wzorców, dorosłych, powtarzają często ich zachowania. Dlatego
„najlepszy jest przykład – nie wykład” i trzeba mieć świadomość znaczenia słów
i czynów, które są obserwowane przez Was, czyli dzieci.
JUSTYNA: Czy Polacy według Pana są tolerancyjni?
PAN MARCIN:
Myślę, że uczymy się dopiero tej
trudnej umiejętności. Sam uczę się
powstrzymywać od wskazywania ludziom właściwych według mnie dróg. Z
moich obserwacji wynika, że bardzo lubimy przekonywać innych do swoich poglądów
i wytykać błędy. Zapominamy, ze każdy ma prawo do własnej przestrzeni, jeśli
oczywiście nie szkodzi i krzywdzi to innych. Granice tolerancji są czasami bardzo trudne do
wyznaczenia, dlatego staram się myśleć i nastawiać na odnajdywanie podobieństw
między ludźmi, między nami, a nie skupiać się
na różnicach. To pomaga w byciu tolerancyjnym. A Polacy, jako całość?
Hm… wystarczy usiąść w poradni lekarskiej w poczekalni i posłuchać, czy
jesteśmy wyrozumiali dla swoich słabości? Jak rozmawiamy ze sobą, gdy mamy
różne poglądy? Nie podejmuję się jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno jest nad
czym się zastanowić. A najlepiej zastanowić się nad sobą – taki wywiad z Panią,
pani Justyno to dla mnie dobra okazja do zastanowienia się nad sobą przede
wszystkim.
JUSTYNA: Dziękuję bardzo za wspaniałą
rozmowę oraz szczere i wyczerpujące odpowiedzi.
PAN MARCIN: Również dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz