środa, 6 lutego 2019

Konkurs na opowiadanie wigilijne - miejsce I

Miejsce I - Urszula Grodzka z klasy Va

Ta opowieść nie będzie miała szeroko pojętego "świątecznego klimatu": miłości, szczerości i wybaczania. Przy pisaniu szczęśliwych świątecznych historii trzeba pamiętać, że przeczytają to też ludzie, którzy nie mogą, nie chcą czy nie potrafią obchodzić świąt. Oczywiście nie można utwierdzać takich ludzi w wierze, że było źle, jest źle i będzie źle, ponieważ wtedy liczba samobójstw na świecie znacząco wzrośnie. Ale czy nie można oszczędzić im tej świątecznej atmosfery, tego klimatu? Wiadomo, gdybyśmy chcieli w zupełności usunąć tę aurę, to co z tymi, którzy kochają święta i czekają na nie przez cały rok? Bez wesołych opowieści świat byłby szary i smutny, ale opowieści świąteczne... Ten kto nie przeżył chociaż ciut podobnej historii, co nasza bohaterka, nie zrozumie.

Był dwudziesty czwarty grudnia, siódma rano, a Weronika miała już piętnaście nieodebranych połączeń - co jeszcze dziwniejsze, były one od siedmiu różnych osób. Nie miała wcale ochoty wstawać, ale musiała. Weronika nie była leniwa, ale Wigilia kojarzyła jej się bardzo źle. To był jedyny dzień w roku, kiedy dziewczyna zamieniała się rolami z tatą - to jej nie chciało się żyć, a tata załatwiał wszystko. Weronice wydawało się, że to szczególnie tego dnia powinna pomóc, ale... Dziewczyna żyła sama z tatą, jej mama zginęła w wypadku. Weronika miała co prawda jeszcze dwie starsze siostry, ale nigdy nie mówiła nikomu, że ma rodzeństwo. Wstydziła się swoich sióstr, były wiecznie pijane, a ciężko zarobione przez tatę pieniądze wyrzucały. To Weronika najlepiej poradziła sobie ze śmiercią mamy. Jej mama zmarła dwudziestego czwartego grudnia, gdy dziewczynka miała sześć lat. Pamiętała to wszystko doskonale, jakby to było wczoraj. Stali wszyscy przy oknie: ona, tata i dwie starsze siostry. Czekali tylko na mamę, która wracała od fryzjera i wtedy zadzwonił telefon. Tata poszedł odebrać i okazało się, że to ze szpitala. Mama miała wypadek samochodowy, jakieś inne auto wjechało w nią. Pojechali do szpitala, przez kilka godzin nic nie było wiadomo. Dziewczyna najlepiej pamiętała tą chwilę, kiedy pani doktor wyszła z sali operacyjnej z łzami w oczach i powiedziała, że bardzo jej przykro. Walczyli, ale nie udało się.

Dziewczyna chwyciła poduszkę i rzuciła nią w wazon stojący na biurku, naczynie zachwiało się i spadło z hukiem rozbijającego się szkła na ziemię. To ją otrzeźwiło. Wstała, ubrała się i wyszła z domu bez zastanowienia. Przeciskając się przez tłum widziała szczęśliwych, radosnych, może trochę zabieganych, ale uśmiechniętych ludzi. Tylko ona czuła się tu taka samotna. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że dziewczyna chce być sama, odpocząć, ale to nieprawda. Nasza bohaterka czuła się wręcz odwrotnie, musiała robić cokolwiek, ponieważ kiedy była zajęta - nie mogła myśleć o tym, o czym nie chciała.

Dopiero po chwili zorientowała się, że nie zabrała telefonu. Musi wracać, tata pewnie się denerwuje. Wróciła do domu. Było tam bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Weronika zajęła się pracą, nie myślała o niczym innym, po prostu pracowała.

W końcu nadszedł czas siadania do kolacji wigilijnej. Tata podziękował wszystkim ciociom i wujkom za przybycie. Chociaż oboje z tatą wiedzieli, że ci ludzie przyszli tu tylko z litości, świadomi małego budżetu rodziny. I tak wyjdą przed dziewiątą. Weronika większości gości nawet nie znała. Wszyscy usiedli już do stołu, tylko ona nie miała apetytu. Stanęła przy oknie i wpatrując się w niebo wyczekiwała pierwszej gwiazdki. Tak jak wtedy.

I w tym momencie zadzwonił telefon. Weronika nie wiedziała co  w nią wstąpiło, pobiegła do salonu i popchnęła choinkę. Niestabilne drzewko przewróciło się rozbijając nieliczne bombki. Dziewczyna chwyciła kurtkę i wybiegła z domu trzaskając drzwiami.

Teraz rozumiecie? Dla niektórych święta nie są szczęśliwym czasem. Nie martwcie się o Weronikę, nic jej się nie stanie - dorośnie, założy rodzinę. Ale święta już nigdy nie będą jej się dobrze kojarzyć...

1 komentarz:

  1. Wow, jaka fraza, jaki rytm. Jestem pod wrażeniem. Świetne. Gratuluję Ula! Ciocia

    OdpowiedzUsuń